"Szedł Grześ przez wieś" witaj, Alkoholiku jeden z drugo! To czas niepicia! stiff - Pon 10 Sie, 2009 17:44. Witaj Grześ Ula - Pon 10 Sie, 2009 18:48
Przez wieś, Worek piasku niesie, A przez dziurkę Piasek ciurkiem Sypie się za Grzesiem.,,Piasku mniej-Nosić lżej!'' Cieszy się głuptasek. Do dom wrócił, Worek zrzucił, Ale gdzie ten piasek? Wraca Grześ Przez wieś, Zbiera piasku ziarnka. Pomaluśku, Powoluśku Zebrała się miarka. Idzie Grześ Przez wieś, Worek piasku niesie , A
Greń: "Szedł Grześ przez wieś i" Kazimierz Greń rok po usadowieniu Grzegorza Laty w fotelu prezesa przeszedł na drugą stronę barykady i stał się jego największym krytykiem. Teraz szykuje się do
Rozchmurzył się dopiero przechodząc przez Świętokrzyską. Otwarte drzwi antykwariatów, małe księgarenki zapraszały go nieuchwytnym zapachem druku, jak pijaka barowe szyldy. Szedł jednak w kierunku Mazowieckiej jak smakosz, który zdążając do znanej sobie restauracyjki mija obojętnie nęcące napisy. Tam czeka na niego wybrany tom.
. Szedł Grześ przez wieś - wór ambicyj niósłmyslał o karierze, w swojej głowie trupach do celu - wszak to dobrze znamyGrzesia to nie lęka - poszedł spytac mamy:"Mamo moja miła, poradź dziś Grzesiowiprzede mną kariera, co ja mam z nią zrobić?Chcę być Dyrektorem, a jest okazyjamogę dzis nim zostać, wokół wielka rozwalają Spidowego Bractwatylko ja zostałem, więc będą mi posadkę - będę męczył ludzii brzydko nazywał, a jak mi sie znudzi,nauczę się trochę wiecej o każdej promocji,wyciągnę ciut wiedzy - Ja Grześ, Król im głupot o mym planowaniu,planie planistycznym i o parę przykładów - co z nich nic wyniknie,że się znam, że niby - wnet ma trema kilka zebrań, expose wygłoszęnauczę sie pisać i pismaków przy tym chamem i ostatnią szują,choć portkami trzęsąc - może nie wszystko potrafię - to sie wie juz samo- moge zostac szefem? mogę zostać? mamo?"Z bajki morał taki - bajki morał mają:czasem nawet mamie ręce opadają.
REKLAMA Ponieważ żywotnie jestem zainteresowany polityką, a nawet jeśli nie jestem, to ona wciąż interesuje się mną, więc uczestniczę w rozmaitych dyskusjach, które toczą się w tzw. mediach społecznościowych. Już podczas kampanii przedwyborczej w 2015 roku okazało się, że nadchodząca „dobra zmiana” zapewniła sobie przewagę internetową. Wiarygodne źródła mówią o przynajmniej trzech agencjach zajmujących się kształtowaniem opinii, które na zlecenie Prawa i Sprawiedliwości zatrudniają kilka tysięcy osób, które w newralgicznych wydarzeniach mają zadanie zapobiegać złym opiniom na temat rządzącej partii lub w jej obronie dyskredytować przeciwników. Nazwano te grupy płatnych trolli internetowych Szefernaker Kohorten od nazwiska młodego działacza, który był pomysłodawcą tej akcji. Ponieważ oprócz tego są też tysiące ochotniczych aktywistów, więc trudno dziś amatorów odróżnić od aktywistów. Zwykle zadaniem administratorom rozmaitych forów, a także grup zainteresowań i tzw. fanpejdżów na Facebooku pozostaje jedynie usuwanie i blokowanie trolli dobrej zmiany, bo ich poziom dyskusji burzy zwykle wiarę w ludzką inteligencję i sprowadza każdą dyskusję na dowolny temat ad absurdum. Jednak czasem można zaobserwować również zabawne momenty. Dziś na przykład podczas dyskusji o ostatnich protestach w obronie sądów przypałętał się pewien Grześ. Grześ miał swoje zdecydowane zdanie na temat protestujących i stwierdził (pisownię Grzesia zostawiamy w oryginale): Większość ludzi jest ogłupiana sami nie bardzo wiedzą o co chodzi byle wyjść na ulice ps.(takie niech lepi siedzą w domu) Natychmiast więc padło pytanie: Rozmawiałeś z ludźmi, którzy protestują? I grzesiowa riposta: A po co wiesz kto ich wyprowadził i nimi manipuluje? Jego interlokutor cierpliwie pytał dalej: Grzesiu, skoro nie rozmawiałeś, to: a) skąd wiesz, że nie wiedzą o co chodzi. b) skąd wiesz, że są zmanipulowani? Nie wszyscy byli tak cierpliwi w tej dyskusji, pojawiły się więc sugestie, że Grześ pier*** jak czerwony pasek w TVP Info, który to kanał zapewne ogląda. Na to wszystko Grześ się zdenerwował i odpowiedział w stylu radzieckich towarzyszy ze znanego niegdyś w PRL dowcipu: Pocałujta mnie w dupe madrale od siedmiu boleści:-)) Przyznam, że najbardziej rozbroiła mnie riposta kończąca tę dyskusję, na którą juz Grześ nie odpowiedział, albowiem „wydalił się” z grupy (być może z niewielką pomocą administratora). Oho, kolega włączył myślenie. I siadły korki. Zdjęcie: selfie internetowe trolli z TVP. dobra zmianapropagandatrolleREKLAMA
Ludzi online: 4425, w tym 88 zalogowanych użytkowników i 4337 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności.
Siostra Renaty poznała swojego męża pod blokiem, przyjeżdżał do babci na wakacje. Potem jak byli kolejny rok razem, przeprowadził się do babci, ale zanim to się stało, wyjechał do szkoły marynarskiej. Pisywali do siebie listy, widywali się dwa, trzy razy w roku. Na jakiś czas zerwali nawet ze sobą. Baśka nie wie nic o tym co się działo z Grześkiem przez te lata na pomorzu. Mi czasem opowiadał przy piwku jak to było w szkole, potem w wojsku. Ona nie pytała o nic, właściwie to nie wiem co jest w jej głowie, bo ona o nic nie pyta, niczego nie chce, nie planuje ani nie marzy, nie ocenia, nie poprawia i nie koryguje. Bierze co jej los przyniesie. Gdy Grzesiek się śmiał, ona też się śmiała mimo, że to co opowiadał świadczyło, że jest ignorantem i dupkiem i nie pokazałbym się z nim już tej restauracji. Cała rodzina miała nadzieję , że ten związek nie przetrwa. Ojciec alkoholik, rozbita rodzina, facet bez ukończonej szkoły, bez perspektyw. Grzesiek lubił wypić, nie lubił świąt i zawsze, nawet wtedy gdy pojawiły się dzieci, „musiał” rok w rok iść do pracy, by uniknąć wigilii. Mieszkali u rodziców 5 długich lat i nigdy nie siedział z nimi przy wigilijnym stole. Grzesiu szkoły nie skończył, bo postawił się jednej nauczycielce na dwa miesiące przed maturą i zrobił jej na złość i przestał chodzić do szkoły, zapisał się za to do wojska, żeby nie wracać z pomorza do domu, bo wszystko wyszłoby na jaw. Na dwa lata zniknął, nie kontaktując się z nikim. Po latach podjął jeszcze naukę w szkole wieczorowej. Chodził do niej ze trzy lata nadrabiając zaległości z poprzednich szkół, zaliczył pierwszy i drugi rok nauki i znowu, tuż przed maturą polonistka mu zaszła za skórę i tym razem także nie podszedł do egzaminu dojrzałości. Wszystko się sprzysięgło przeciwko niemu, żaden człowiek na kuli ziemskiej nie musiał zginać karku, zaciskać zęby, żeby do czegoś dojść, tak jak on. Teraz nie ma pracy bo nikt nie potrzebuje kogoś, kto nie chce być popychadłem, mimo braku matury. On chciałby być kierownikiem kilku osób i zarządzać postępem prac, albo najlepiej, by sam siedział przykładowo na stróżówce i palił papieroska nie schylając się zbytnio po nic. Świetna praca wymknęła się mu tuż spod nosa, mianowicie, bycie woźnym w szkole podstawowej, pech chciał, że ktoś go wygryzł. Niech to pech, ale jak tak, to nie idę do pracy! Ostatnie 9 lat Grześ śpi lub siedzi na schodach. Nigdzie nie ma pracy, mimo, że powstało 5 hiper- i supermarketów wkoło, zresztą, żona dużo zarabia to może nie pracować. Ukrywa tylko przed nią buteleczki po wódce, a jak nie wypije, dzwoni i ściąga ją z pracy, bo się źle czuje. Ona przyjeżdża, dzwoni po karetkę, okazuje się, że to z braku alkoholu serce bije inaczej. Zawsze Baśce pomagała rodzina, jak była na studiach, jak brała ślub, jak miała małe dzieci. Gdy krytykowali Grzesia, obrażała się i potrafiła nie odezwać się przez kilka miesięcy. Wyprowadziła się z domu po naciskach najbliższych, bo po pierwsze, od pięciu lat stał w stanie surowym jej dom, który budowali Baśki i Renaty rodzice, w domu od tych 5 lat nie zrobiono nic, a po drugie, nikt przy zdrowych zmysłach, nie zniósłby dłużej, ich akceptacji dla sterty cieknących już z pod spodu, worków z pieluchami i resztą odpadów, składanych na wspólnym korytarzu, ogólnego smrodu z zasikanych przez dzieci i nie wypranych tapczanów i stylu życia. Tego nie dało się dłużej akceptować. Minęło 6 czy 7 lat, Baśka nie puściła pary z ust, dopiero po pokazie szwagra na Renaty weselu i wyprowadzeniu go za fraki z imprezy, przycisnęli Baśkę, która w końcu pękła i przyznała, że mieli rację co do Grześka, że zawiodła się na nim, że od kilku lat mają kuratora, że przegrał duże pieniądze z odprawy, którą dostał jak wywalili go z pracy 6 lat temu, że jest alkoholikiem i grozi mu przymusowe leczenie, że planuje iść do sądu po alimenty i separację, bo nie chce dłużej go utrzymywać. Tyle trzeba przeżyć, żeby wypowiedzieć słowa: „Jeśli tyle osób mówi ci, że to jest złe, to musi w tym coś być”. Obce osoby, kuratorki, musiały jej powiedzieć, że facet powinien pracować, że to co jest, jest nie normalne, że mąż za dużo pije i ma z tym już problem, że nie powinna go utrzymywać dłużej, że trzeba zażądać alimentów. Tyle czasu musiało upłynąć, żeby dotarło, żeby przestała być siłaczką, która niesie cały kierat i daje radę sama w imię ich … miłości?...zapatrzenia? … przyzwyczajenia?
szedł grześ przez wieś tekst